Kastiel:
Dopiero po pół godzinnym wypłakiwaniu łez June i coraz bardziej przemakającej koszulce od jej potoku zorientował się co ona właściwie powiedziała. Wcześniej myśli miał zajęte pocieszaniem jej... I przytulaniem rzecz jasna! Dopiero teraz uświadomił sobie, że odepchnęła go nie używając rąk. Ba! Nawet go nie dotknęła! Kiedy kobieta nieco się uspokoiła Kas zapytał.
- Możesz mi wytłumaczyć bardziej co znaczyło, to odrzucenie go bezdotykowo? - Zapytał zaciekawiony.
- Nie wiem jak to powiedzieć... To tak samo, jakoś... - Jąkała się zawstydzona. Nadal uważała to za dziwne. Nie wierzyła w czary
- Słuchaj... Możesz mieć dar. Telekineza i te sprawy. Zrobiłaś to w efekcie obronnym... Głównie w adrenalinie takie rzeczy się zdarzają. -
Powiedział delikatnie.
- Co ty za bzdury gadasz! Ja i telekineza? Bardzo śmieszne...- Roześmiała się sarkastycznie.
- Mówię poważnie. Są takie rzeczy i wiele więcej o jakich nie zdajesz sobie sprawy. - Westchnęła. Od razu na myśl przyszła mu własna tajemnica.
- Nie jestem jakimś mnichem którego przeszkolili na takie rzeczy - Odparowała.
- Nie tylko oni je umieją - Zaoponował. - Zresztą spróbuj... - Namawiał ją.
June westchnęła ciężko.
- Dobrze...Jak mam to zrobić? - I od razu zdała sobie sprawę skąd on miałby to niby wiedzieć?
Ku jej zdziwieniu zaczął jej tłumaczyć.
- Spójrz na ten wazon - Wskazał jej palcem wazon który był już nieźle pokiereszowany. Nie było mu żal.
- Teraz wyobraź sobie jakby otaczała go niewidoczna siła. Jakbyś chciała go do siebie przyciągnąć. Nie spuszczaj go z oczu. To tak jakbyś miała
go chwycić ręką i podnieść tylko siłą umysłu. - Tłumaczył jej... Ale trzeba było przyznać, że z tego był kiepski.
Jednak dziewczyna go zrozumiała i zaczynała wykonywać polecenia. Dokładnie wyobrażała to sobie tak jak jej kazał, lecz zbytnio nic nie wychodziło.
- To bezsensu! Nic z tego nie będzie. Nie jestem jakimś kaznodzieją! - Zbulwersowała się.
- Skup się! - Nakazał jej.
Ciężko było się jej skupić, ale po 20 min próbowania jednak się udało. Wazon się zatrząsł grzechocząc o blat, aż delikatnie przesunął się w lewo.
Tak jak mu nakazała.
Zaskoczona wykrzyczała.
- Udało mi się! Ale jak? - Spojrzała na niego oszołomiona.
- Po prostu masz taki dar... Może jest ich więcej - Uśmiechnął się delikatnie w jej kierunku.
Kastiel i June jeszcze tak siedzieli wtuleni w siebie przez dłuższą chwilę. On był zadowolony, że znów może ją przytulić, a ona czuła w końcu
bezpieczeństwo. Gładził jej włosy delikatnie... Można nawet rzec, że się nimi bawił.
- Dlaczego całowałeś tą nową dziewczynę? - Wypaliła cicho. Dręczyło ją to, ale zapytała dopiero teraz ponieważ wcześniej bała się znać odpowiedzi.
- Sam nie wiem, June...To długa historia. - Powiedział szeptem kajając się za to w myślach. Teraz już wiedział, że to nie miało sensu.
- Ale kochasz ją? - Zapytała z powagą w głosie.
- Nie... Ja nie mogę kochać... - Wyznał szczerze.
Dalej już go nie wypytywała. Jednak jego słowa wciąż dźwięczały jej w głowie.
- Nie chce wracać do akademika... - Wyrzuciła z siebie.
- Chcesz wrócić do brata ? - Powiedział zdziwiony i poddenerwowany.
- Nie, chce być tu - Powiedziała sama zszokowana, że to z siebie wyrzuciła.
- Nie możesz tu ze mną mieszkać... Kev ukręciłby głowę tobie i mnie. Zresztą sama wiesz... - Powiedział wymijająco. Nie mógł powiedzieć jej prawdy.
- A na jedną noc? Nie chce nigdzie wracać... - Zapytała z nadzieją.
- Tą jedną możesz... Możesz spać na łóżku. Ja zejdę na podłogę. - Zaśmiał się pod nosem.
- Chyba sobie żartujesz... - odpowiedziała.
- A gdzie mam niby spać? - zaśmiał się ponownie.
- Tu ze mną. - Sama była zszokowana swoją śmiałością.- Ale nie mam piżamy. - przypomniała sobie.
- Dostaniesz jedną z moich koszulek. - Odpowiedział i wstał do szafy. Wyjął jedną z nich i dał dziewczynie.
Po czym ona wyszła do łazienki przebrać się.
Kiedy tak siedziała on sam nie mógł uwierzyć, że będzie z nią spać. Waleczna June nagle zmieniła się w taką kruchą... Ale w końcu każdy ma w sobie trochę wrażliwości, stwierdził.
Kiedy rozmyślał tak leżąc na łóżku ona zdążyła wrócić. Ułożyła się obok niego.
- Dobranoc, Kas... - Powiedziała śpiąca.
- Dobranoc, June... - Odpowiedział delikatnie się uśmiechając.
Dziewczyna złapała go za dłoń i splotła palce z jego palcami odwzajemniając uśmiech.
Po chwili zasnęli... Dotykając się jedynie dłońmi.
Ooo jak słodko . <3 czekam na więcej . świetny rozdział ;p
OdpowiedzUsuńJa bym dała więcej romantyzmu, ale mam szlaban od Alex, żeby za szybko nie było XD
Usuńi dobrze bo by szybko się skończyło XD a tak to dwa razy więcej rozdziałów
UsuńAha . xDD
OdpowiedzUsuń