June:
Wszystko wróciło do normy, ale nadal bałam się, że komuś znów stanie się komuś krzywda. Dziś odwiedziłam Kastiela, aby ćwiczyć swój dar.
-buu-wystraszył mnie Kastiel
-Odwaliło Ci, czy jak?!-moja pikawa zaczęła dużo szybciej pikać.
-Coś sprawdzam Ty głupia małpo!-krzyknął Kastiel
-Słucham?!-Wydarłam się w złości na niego, po czym o wylądował na ścianie i wbił swoje kopyta w telewizor. Po minucie znów stał przede mną.
-Czyli twój dar wiąże się ze złością-powiedział z uśmiechem, po czym dodał-szkoda tylko telewizora.
-Czyli wyzywałeś mnie, żeby sprawdzić jak to działa?!-Znów się wydarłam i dobiłam biedny telewizor.
-Możesz się uspokoić?? Oszczędź mi resztę mebli-jego ton głosu udawał błaganie
-Jak będziesz normalnie się zachowywał. Tak przy okazji. Wiesz co ja umiem, ale nie wiem co Ty umiesz?-dodałam
Kas:
W mojej głowie narodziło się pytania: "Co jej pokazać?" i "Czy w ogóle jej coś pokazać?". W końcu podszedłem do świeczki i położyłem na niej dłoń. June patrzyła się na mnie z niecierpliwością. Podniosłem rękę z nad zapalonej świeczki. "Ogień" Tylko to powiedziała i zaczęła się w niego patrzeć.
-Boisz się mnie?-spytałem. Potrząsnęła przecząco głową-Dlaczego??-nie uwierzyłem jej
-Nie wiem. Po prostu czuję, że nie zrobisz mi krzywdy, a ogień jest piękny-dodała radośnie
-Poczekaj-przyłożyłem rękę do ognia i zmieniłem go na niebieski. Jej uśmiech jeszcze bardziej się rozszerzył.-Umiem zmieniać jego kolor-dodałem.
Nie uważałeś na chemii, co? Przyznaj się.-nadal się uśmiechała.
-Możliwe a co?-Nie wiedziałem o co jej chodzi.
-Ogień zmienia swoją barwę w zależności od temperatury. Nie pamiętam od ilu był niebieski, ale coś między 1 000, a 2 000 Celsjusza.-mówiła to patrząc w jeden punkt.
-Popsułaś mi marzenia-Zaśmiałem się
-Nie chciałam. Lepsza najgorsza prawda niż najlepsze kłamstwo-Zrobiła niby poważną minę.
-Może masz i rację-dodałem po chwili namysłu.
Kev:
Dzwonię do June. Odbiera za siódmym razem
-Czego chcesz?-pyta
-Musimy się spotkać. Teraz, zaraz.-Wypuszczam słowa z szybkością 3 słów na sekundę
-A co pali się?-pyta spokojnie
-Proszę, musisz mnie wysłuchać.-Mój błagalny ton zwykle działa.
-Ech... Poczekaj-Mówi do kogoś obok-Przyjdź jutro o 14 do Kastiela.-dodaje
-Nie, albo u nas, albo w miejscu publicznym.-Nie ma mowy. Raz byłem, starczy.
-To już nie jest "nasz" dom i wolę na mniej otwartym terenie. Jej podirytowany glos mówi mi, że muszę jednak przystać na te warunki.
-Chyba nie mam wyboru-Wzdycham-Do zobaczenia jutro-dodaje.
-Do zobaczenia.-Mówi neutralnym głosem, po czym się rozłącza.
Więcej :D
OdpowiedzUsuńPisz proszę dłuższe rozdziałyy ^-^
OdpowiedzUsuńCzekam :3
Postaramy się od następnego, bo dodatek już napisany :P
UsuńBardzo fajne. Brakuje mi tu jednak trochę poczucia humoru
OdpowiedzUsuń