June.
Na całe szczęście zdążyła uciec bratu. Nie wróciła jednak do akademika bo to logiczne, że zaraz tam pójdzie, aby ją szukać. Pewnie już ktoś mu wygadał gdzie jest... Obiecała sobie, że znajdzie tego kabla i osobiście się z nim rozliczyć. Jeżeli ma dalej żyć w tym społeczeństwie to na pewno nie pozwoli nikomu więcej się wtrącać w swoje życie. Nieważne czy bliskim czy nie... Do obcych miała jeszcze większy dystans. Biegła tak ile w sił w płucach aż dotarła do całkowicie nieznanego jej lasu. Co najgorsze była w samym jego środku, więc nawet nie myślała, że łatwo stąd wyjdzie. Kompletnie się zgubiła ! Nienawidziła ciemności... Nienawidziła lasów nocą... Nie dość, że ciemno, to jeszcze złowrogo. Wystrój pod osłoną nocy był okropny. Zaczęła rozglądać się gorączkowo wokół. Była bliska paniki... Jej oddech mocno przyspieszył, wszystko wokół zaczęło wirować. W dodatku każdy szmer uderzał ją w głowę jak kowadło. Czuła, że zacznie histeryzować. I to histeryzować na całego...
Zaschło jej w gardle. Nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Wciąż się rozglądała, aż zauważyła ciemną postać pomiędzy krzakami. Wtedy strach osiągnął swoje apogeum. Stanęła jak wryta w ziemie, a postać zaczęła się zbliżać wielkimi krokami... A ona wciąż mogła tylko stać i się gapić jak ten czubek.
Jej myśli wirowały na najwyższych obrotach. Jedna nawet przysunęła jej pomysł, że trzeba było iść z bratem a nic by się nie stało, ale szybko ją odsunęła. Nie, nie... Do Keva nigdy więcej.
Kiedy tak kombinowała postać już stanęła z nią twarzą w twarz. Był to umięśniony mężczyzna o czarnych włosach. Tylko tyle zobaczyła bo w tym pieprzonym lesie było za ciemno !
- Witaj June... Nie spodziewałem się, że mogę Cię tu spotkać.
Wyszczerzył zęby jak jakiś potłuczony. I gadał jak potłuczony... Ale zaraz, zaraz ! Czy on wypowiedział moje imię ? Skąd je zna ?
- Skąd mnie znasz ? Jesteś jednym z tych od tego dilera ? - Wychrypiała cicho. Zaschnięte gardło nie pozwalało na więcej.
Teraz patrzył na nią zdziwiony. A potem się roześmiał... No super, wariat. Wariat który ją zna...
- Nie wiem w jakie kłopoty się jeszcze wpakowałaś, ale tatuś Cię szuka.
Tatuś mnie szuka ? Co za bezsens. Strach wciąż narastał. Był coraz bliżej...
- Ja nie mam ojca ! - Wykrzyczała mu w twarz. Trafił na drażliwy temat.
- Ależ masz... I go poznasz. - Zaśmiał się złowrogo.
Wyciągnął ku niej swoje wielkie łapy. Już chciał ją złapać ale June wyciągnęła przed siebie ręce. chciała mu przyłożyć, ale zamiast tego facet odleciał na drzewo z takim impetem, że złamało się pod jego ciężarem.
Ale jak ? Teraz wystraszyła się nie na żarty. Przecież nie użyła nawet siły ! Nawet go nie dotknęła ! To niemożliwe !
Jednak nie było czasu na rozmyślania. Zauważyła, że się nie rusza więc wykorzystała sytuację i wzięła nogi za pas. Zaczęła biec ścieżką którą tu przyszła. Znaczy tak się jej bynajmniej wydawało. Tak naprawdę nie miała pojęcia czy dobrze biegnie czy znów nie zagłębia się w las. Co chwilę oglądała sie przez ramię czy czasem jej nie goni, ale pusto. Widocznie on nie spodziewał się, że ona coś takie potrafii... Ba !
Ona sama nie miała pojęcia.
Gdyby nie własny puls i adrenalina hucząca jej w uszach pewnie już by się rozpłakała. Miała na tą wielką ochotę... Ten dzień był okropny.
Udało jej się wybiec z lasu. Pewnie tą drogą tu przyszła... Ale kto by się nad tym zastanawiał w takiej chwili.
Tylko gdzie by miała teraz pójść ? Nie chce iść do Keva ani akademiku... Zero bezpieczeństwa i przede wszystkim z kim miałaby o tym porozmawiać ?
Poszła więc przed siebie dalej przestraszona tam gdzie ją nogi poniosą. Wciąż myśląc o Kevie, Kastielu, wydarzeniu w lesie, ojcu i o tym co tam zrobiła..
Kastiel.
Spał w najlepsze pierwszy raz od kilku dni kiedy rozległo się ostre pukanie do drzwi.
Niechętnie wstał z łóżka poirytowany. Kogo diabli tu niosą ? Zastanawiał się...
- Idę !!
Wrzasnął ostro zdenerwowany z powodu przerwania mu snu.
Otworzył drzwi i ku jego zdziwieniu zobaczył June. Była w opłakanym stanie. Zmarznięta i wystraszona. Zbierało się jej na płacz. Było widać to w zaszklonych oczach.
- Co ty tu robisz ? - Wykrztusił z siebie zdziwiony i otworzył drzwi szerzej aby weszła. Jego adres pewnie znała z poprzedniej wizyty. Tego nie usunął jej z pamięci.
Dziewczyna zamiast wejść do środka uwiesiła mu się na szyi wybuchając płaczem... No pięknie, pomyślał.
Przesunął się z nią bardziej w głąb pomieszczenia i zatrzasnął drzwi.
Delikatnie ją do siebie przytulił gładząc włosy.
- Cicho, już cicho... - Próbował ją uspokoić, ale ona czując go odepchnęła Kastiela od siebie tak jakby była niezdecydowana i poszła do jego sypialni siadając na środku łóżka z założonymi rękami. Wciąż kwiląc...
- Co się stało ? - Stanął w drzwiach jakby niepewny czy wejść. Tak, to śmieszne, że czuł się niepewnie we własnej sypialni kiedy siedziała tam ona.
- Jak śmiałeś mnie dotknąć po tym co mi zrobiłeś ! - Wrzasnęła na niego wybuchając bardziej płaczem.
-To ty mnie przytuliłaś... - Dodał cicho. Czyli przyszła tu w środku nocy stroić fochy ? Nigdy nie zrozumie kobiet.
- Ale ty miałeś mnie nie dotykać !! - Wrzasnęła głośniej niż poprzednio piorunując go wzrokiem.
On natomiast tylko westchnął patrząc na nią zmieszany. Czuł się winny...
- Nawet nie wiesz co mi się dzisiaj przydarzyło!! Kev mnie szukał, chciał mnie zabrać! Uciekłam! Zgubiłam się w lesie i spotkałam tak jakiegoś typa! Znał moje imię, rozumiesz? Skąd?! Był jak wariat! Powiedział, że ojciec mnie szuka, ale ja nie mam ojca! I chciał mnie do niego porwać!
I ja go odepchnęłam! Ale go nie dotknęłam! Teraz to ty pewnie masz mnie za wariatkę... Ale ja nią nie jestem. To się stało! Słyszysz!!!
Napadła na niego mówiąc mu to wszystko. kuliła się na jego łóżku obejmując nogi rękoma i chowając twarz w dłoniach. A on tylko patrzył jak oniemiały... Wiedział co zrobiła, dokładnie wiedział ale jak jej to wytłumaczyć? Zaraz jego weźmie za wariata...
- Czemu nic nie mówisz!!
Podniosła gwałtownie głowę wrzeszcząc i płacząc na przemian.
On natomiast ruszył się z miejsca i usiadł obok niej. Delikatnie objął ją ramieniem lekko do siebie tuląc.
Wciąż bał się, że go odepchnie, albo zaraz uraczy pięścią w twarz ale miał to gdzieś. Chciał ją przytulić.
- Ja wiem co to było... Ale to jak się uspokoisz, June...
Dziewczyna nie odepchnęła go. Wtuliła się bardziej chowając głowę w jego ramieniu. Płacząc i płacząc oraz wciąż płacząc.
Małe sprostowanie. Kastiel czasem sypia (geny matki), ale to mu się rzadko zdarza ;) (czyt. Autorce się pojebało i już sama nie wie co pisze XD, a potem Alex musi jakoś to sklejać XD)
Rozdział w całości tworzony przez Aleksa. Ja zajęłam się tylko korektą ;)
No to jest świetne . ;p Mam pytanie czy wy to same wymyślacie czy np. z książki ? Bo znam taką jedną i nie które elementy macie tu wykorzystanie . xDD A może mi się po prostu zdaje .:D
OdpowiedzUsuńSame wymyślamy i potem się łapiemy, że to np. było z tego i z tamtego XD Miał jej nie czytać w myślach, a Alex: Bella Swan, potem ona do mnie niech Viol ma wizję i rysuję, a ja Alice?? No i prawie wyszedł zmierzch XD Ale część mi się najpewniej wzięła z serialu Charmed. Ale się podoba :P A to najważniejsze XD Co do Kasa, tworzyła go Alex, więc pewnie z jakieś książki ;)
UsuńAha . ;p Bo ja myślałam o książce " Angelus " czytałam ją ostatnio i myślałam właśnie o niej . :D
OdpowiedzUsuńPS. czekam na następny . :D
hmm mi tam z niczym się nie kojarzy ...może tylko mam przed oczami batona XD. tak czytam te rozdziały w ciągu jednego dnia żeby nadrobić.
OdpowiedzUsuń