środa, 9 kwietnia 2014

Rozdział XII "Czasem trzeba postawić na swoim licząc się z konsekwencjami swoich wyborów"

June:
Usiadłam na sofie rozmyślając o tym co mi powiedział Kas. Rozważałam plusy każdej decyzji. Plusów zostania z bratem było mało. Miałam dom, rodzinę (nieliczną, ale zawsze). Minusów było za to całkiem sporo. Wyprowadzka, nowe otoczenie, mogę już nigdy nie zobaczyć Iris, ani Kastiela. Historia toczyła by się w kółko i w kółko. Jakbym poszła do akademika mogłabym nie zobaczyć brata. Dom jest nie ważny. Ale zobaczyłabym osoby na których mi zależy. Oczywiście poza nim. Decyzja nie była prosta, ale zdecydowałam. Czas na zmiany. Miałam dość życia w biegu i strachu. Ale co jeśli i tu mnie znowu znajdą? To był jedyny minus całej sytuacji, poza bratem. Czuję się trochę jak rodzeństwo z filmu Hansel i Gretel - łowcy czarownic. Rodzeństwo z problemami, ale też mam prawo do normalnego życia, prawda? Decyzja podjęta. Idę do szkoły zapytać się o wolne miejsca w akademiku.
Miałam tylko nadzieję, że podjęłam właściwą decyzję. To jedna z tych z których ciężko się wycofać... O ile w ogóle ma się tą możliwość. Jednak stwierdziłam, że tym będę się martwić później.


Kev:
Co ta gówniara sobie myśli? Przecież chcę ją chronić. A co jeśli znowu ją postrzelą, tyle że tym razem nie chybią. Zginie. Mam tylko ją. Ona jedyna ze mną została. Nawet moja była dziewczyna mnie zostawiła. Do dziś nie wiem dlaczego i zacząłem ćpać. To pomagało. Na krótko, ale zawsze. Potem zorientowałem się, że z tego można wytrzepać niezły hajs, no i po roku zaczął się kołowrotek. Już to widzę. Ja sam na nich. Przecież June sobie nie poradzi. Prędzej ją też zastrzelą niż dożyje choćby 50. Zaczyna zachodzić słońce. Pora wracać. Chyba, że pogadam z Kasem i Iris, aby ją przekonali. Tak, to niezły pomysł. Dowiem się od tzw "jednorazowych kolegów" gdzie mieszka.

Słońce niemal całkiem zaszło, a ja stałem pod wieżowcem Kastiela i zadzwoniłem domofonem zgodnie z adresem napisanej na karteczce.

Kto tam-Zapytał znany mi głos.
Tu Kev. Chcę pogadać.-powiedziałem z nadzieją, że mnie wpuści
-niby o czym?-zapytał z drwiną w głosie
-O June-nie było sensu owijać w bawełnę.
-W sumie dobrze się składa. Wyjaśnimy sobie parę rzeczy - Mruknął już bardziej złowrogo, ale to raczej w jego stylu.

Po jego słowach usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, po czym odnalazłem jego mieszkanie. Mieszkał na ostatnim piętrze. W sumie nie dziwię mu się. Tam mieszkania są najtańsze. Po wpuszczeniu mnie do jego mieszkania zacząłem rozmowę.

***
Kas:
-Proszę, przekonaj June, żeby wyjechała-prosił mnie jej brat.
-Dlaczego i dlaczego ja?-zapytałem. Byłem ciekawy co odpowie.
-Nieważne dlaczego, po prostu musi wyjechać. Dla jej dobra, a Ty masz na nią wpływ.-Powiedział niemal na jednym tchu.
-Ona sama zdecyduje co słuszne. - Warknął coraz bardziej poirytowany.
-Gościu, ona Cię kocha rozumiesz?! Prowadzę niełatwe życie, a ona w nim jest. Sam zresztą wiesz. A tak poza tym dzięki, że jej pomogłeś. - Wyznał ze skruchą w głosie
-Nie ma za co. Da sobie radę. Jest już dużą dziewczynką - Odpyskował na odczepne.
-Ona nie jest dziewczynką-mruknął pod nosem, ale i tak usłyszałem
-Co masz na myśli-zaciekawiło mnie jego zdanie. Czyżbym o czymś nie wiedział ?
-Eee. Chodzi o to, że.....w jej mniemaniu nie jest już dziewczynką, tylko kobietą.-Może wejdę do jego umysłu i dowiem się w końcu czegoś konkretnego.
-Zastanów się nad tą decyzją, ja lecę - Zrezygnowany chłopak ruszył do wyjścia. Wiedział, że nie ma sensu dłużej targować się z Kastielem.

Wyszedł z mojego pokoju dziwnie wystraszony. W sumie to co mówił miałoby sens gdyby się nie jąkał. Jutro w szkole potwierdzę jego wersję u June. Ciekawe co wybrała... Mam nadzieję, że wybrała mądrze, i w końcu uwolni się od toksycznego braciszka który regularnie zatruwa jej życie. Chociaż... Mógłbym się dowiedzieć teraz o jej decyzji. Wystarczyłoby tylko przeczytać jej myśli... Nie, to nie może tak wyglądać. Ona nie jest pierwszą lepszą osobą której mogę przeszukać pamięć, lecz raz to zrobiłem. Wtedy była inna sytuacja, tłumaczył sobie. Zaczekam do jutra jak normalny człowiek... Jak normalny człowiek, powtarzał sobie w myślach, a gdzieś w środku wciąż żałował że musiał usunąć jej wspomnienia. Niestety nie mogło być inaczej....

2 komentarze: