June:
Wykorzystując nieobecność Kastiela dziewczyna powoli podniosła się z łóżka do pozycji siedzącej. Jeszcze raz rozejrzała się po tym oryginalnym jak dla niej pokoju.
Westchnęła cicho... Zastanawiała się czy uda jej się wymknąć z domu tak aby Kastiel nie zauważył.
Po dłuższej chwili gdy zdążyła dojść do siebie wstała z łóżka i po cichu na palcach zaczęła skradać się pod drzwi. Otworzyła je najdelikatniej jak umiała w duchu modląc się aby nie zaskrzypiały. Na całe szczęście się udało... Teraz tylko jakoś znaleźć wyjście.
Wychodząc z pokoju otoczyły ją liczne korytarze. Ściany były wytapetowane tak aby upodabniały mur. Czuła się jakby zwiedzała lochy. Zaglądała do pokoi szukając tego głównego z wyjściem na zewnątrz i za każdym razem bała się, że za którymiś będzie mężczyzna i zostanie przyłapana na ucieczce.
Za czwartym razem wreszcie trafiła na właściwe drzwi. Wtedy nie zwracała uwagi na okoliczności i puściła się biegiem do wyjścia na zewnątrz.
Jak już znalazła się na zewnątrz budynku poczuła małą ulgę. To mieszkanie miało niesamowicie przytłaczający wystrój. Co następny pokój to był mroczniejszy, ale nie ważne. Teraz liczyło się dotarcie do domu i rozmówienie się z rzekomym bratem.
***
Kastiel:
Pomimo doskonałego słuchu chłopak nie zauważył jej wyjścia. Może dlatego, że jego myśli wciąż były zajęte ostatnimi wydarzeniami po których delikatnie stracił swoją czujność.
Jak już nalał wodę do szklanki wziął kilka głębokich wdechów aby się uspokoić i ruszył do pokoju gdzie powinna znajdować się June.
Uchylił lekko drzwi i zajrzał przez szparę lecz nie zastał widoku który by chciał. June uciekła...A on nawet nie wiedział kiedy.
Zaczął przeklinać pod nosem wściekły i wszedł z impetem do pokoju odbijając drzwi o ścianę. Można by przysiądź, że odleciało trochę farby.
Ze złości zgniótł szklankę w dłoni, a maleńkie ranki które powstały na jego ciele przez szkło od razu zaczęły się goić, a po chwili już nie było śladu. Może prócz kilku kropli nie startej jeszcze krwi...
Usiadł bezradnie na łóżku wbijając wzrok w czubki swoich butów. Zastanawiał się czy w drodze do domu znów coś się jej nie stanie. Postanowił więc ją śledzić i szybko poderwał się z miejsca po czym wybiegł z mieszkania.
Zaczął węszyć. Pomimo zapachu spalin który tłumił jej zapach jakoś udało mu się ją wyczuć. Popędził więc za swoim tropem ile sił w nogach i po chwili w końcu ją zobaczył.
Aby ona go nie dostrzegła schował się za pierwszym lepszym krzakiem i tak powoli zaczął za nią iść aż trafił pod jej dom.
Kiedy już weszła do środka podszedł pod jej okna oczywiście cały czas się ukrywając. Liczył, że uda się mu co nieco o niej dowiedzieć.
***
June:
Wpadła wściekła do domu od razu z zamiarem odszukania brata. Nie chciała tracić czasu na błądzenie po domu więc po prostu zaczęła krzyczeć.
- KEEEVIN !!!!!!!!!!! - krzyknęła ile sił w płucach.
- Czego ode mnie chcesz kobieto ? Pali się ?! - Wymamrotał pod nosem ponieważ został wybudzony ze snu. Podniósł się z łóżka i zwlókł się do pokoju w którym znajdowała się June.
- Zgadnij co się dzisiaj stało ? - Zapytała sarkastycznie.
- Kastiel Cię rzucił ? W sumie to się nie dziwię. Ciekawe kto by dłużej z Tobą wytrzymał. - Roześmiał się pod nosem.
- Ty mnie nie denerwuj. Lepiej spójrz na to. - Odsunęła kawałek swojej bluzki aby pokazać mu świeżą nabytą ranę.
- Kto Ci to zrobił ?! - Podbiegł do niej zaniepokojony i z troską w oczach oraz w głosie aby bliżej przyjrzeć się ranie.
- Pomyśl... Znasz ICH - Prychnęła podirytowana.
- Zabije ich... Musimy się stąd wynosić. Idź do pokoju i szybko się spakuj. Zabierz tylko najpotrzebniejsze rzeczy. - Narzucił Kev.
- Ja nigdzie stąd nie idę. Chcesz to uciekaj. Ja tu zostanę. To nie mnie ścigają. - Wyrzuciła z siebie na poczekaniu.
- Mnie ścigają, ale ciebie zabiją aby zrobić mi na złość. Musisz uciekać razem ze mną. Nie ma mowy o tym abym zostawił Cię samą. - Westchnął cicho.
- Byłeś kiedyś zakochany ? - Mruknęła June.
- Byłem i źle na tym wyszedłem. Dobrze o tym wiesz... Więc nie pyskuj tylko się pakuj. Miłość nie jest trwała. - Wycedził przez zęby tracąc cierpliwość.
- To nie moja wina, że trafiłeś na złą osobę. - Zripostowała dziewczyna.
- To niema żadnego znaczenia. Nie interesuje mnie Twój Kastiel. On nie uratuje Ci życia przed gangsterami.- Spiorunował ją wzrokiem.
- Ciebie może nie, ale mnie on interesuje. - Warknęła.
- Na ile Cię interesuje ? Póki nie pojawi się kolejny chłoptaś z długimi włosami i nie zawróci Ci w głowie ?!- Wykrzyczał coraz bardziej zirytowany.
- On przynajmniej liczy się z moim zdaniem. - Powiedziała z powagą w głosie.
- I stwierdziłaś to po miesiącu znajomości ? Ile razy z nim rozmawiałaś ? Przecież wiem dobrze, że zbyt często się nie widujecie na osobności. - Wywrócił oczami podśmiewając się pod nosem.
- Uratował mi życie - wymruczała pod nosem.
- To chwalmy go za to, ale to nie znaczy, że masz się przez to nie wyprowadzić. Kiedyś przy okazji mu podziękuję i będziemy kwita.
Nie czekając na odpowiedź wyszedł z domu zdenerwowany. Miał dość jej głupich wytłumaczeń. Jeżeli trzeba to wywiezie ją stąd siłą.
***********************
Aut.
I udało się... Zrobiliśmy kolejny rozdział wspólnymi siłami. (chociaż nie obyło się od kilku kłótni przy dialogach xD) I tak 2/3 napisała Alex ;)
Bardzo dobrze wam idzie . ;p
OdpowiedzUsuńDziękujemy ;) Staramy się ;P Jeszcze mamy (czyt. Głownie Alex ma xd) dużo pomysłów ;P Ola bardziej w narrację, ja w dialogi. Albo piszę ja i ona minimalnie przerabia ;) Tak było z XII rozdziałem ;P już napisany xd bd we wtorek,(czyli w sumie jutro bo jest pierwsza ;) a dziś bd XI ;)
UsuńGratuluję wytrwałości i życzę by nie przeminęła NIGDYYY XD
UsuńBardzo interesujące muszę chyba zacząć czytać od poczatku....
OdpowiedzUsuń