piątek, 27 listopada 2015

Wróciłam (*_*) cieszycie się...nie? No to co...Ważne że moje jestestwo się raduje XD Bogusia wreszcie dała zaproszenie do zostanie współautorem ( opowiadanie się kończy a jej się teraz przypomniało -po mistrzowsku XD)
 Bogusławo co ja ci mówiłam o długości rozdziałów. Miały być dłuższe. bo się za kij nie zmieścisz w zaplanowanych 3 rozdziałach! Ech widzicie ja z nią tak zawsze. No nic nie ważne. Niedługo też dodam rozdział jak ograne jej tok rozumowania w tych bazgrołach bo za nic nie mogę się odnaleźć w ostatniej fabule. A wy? napiszcie w komerażach co byście poprawili. Całuski :*

czwartek, 26 listopada 2015

Rozdział XXXVII " Wojna tuż tuż"

Z góry przepraszam za błędy. Piszę to od razu po nocce. 8 godzin jebania na taśmie i sprzątanie :/
Jeszcze jak zaczęłam to pisać wylałam kawę na podłogę <facepalm>
_______________________________________________________________________________
June:
Pozostało dwa dni do wojny. Nie wiem, oni mają jakiś grafik czy co? "Wiecie co? Jutro pójdziemy na wojnę z tamtymi, pojutrze pójdziemy do klubu na jakąś herbatkę z dopalaczem, a potem idziemy na kręgle". Nie pojęte. Gdybym ja szykowała wojnę zrobiłabym to tak jak w książkach od historii. Bez zapowiedzi. Jeszcze zaraz mi powiedzą, że wojna ma trwać siedem godzin, bo się przemęczą. Ogólnie obudziłam się wkurzona na świat. Albo może raczej zestresowana przebiegiem sytuacji? Sama nie wiem. Ostatnio w ogóle mało wiem co się w moim organizmie dzieje. Gdyby nie szkoła (akcja poza opowiadaniem. Ile można pisać o zadaniach matematyki? XD) to bym całkiem zwariowała. Przygotowałam się. Pójdę na wojnie w dresach. Chyba, że będę zbyt zmęczona to w piżamie. Wyśmieją mnie i będą bardziej zdezorientowani. Tak, to moja taktyka. Ciekawe czy Lys stanie po mojej stronie. Oby tak, bo nie wiem co będzie... Mamy trochę małą armię. Ja, Kev, Kas, kilka czarownic, koło piętnastu wróżek, kilka elfów o ile przyjdą i podobno mają nam załatwić anioły oraz kilka neutralnych postaci. Jak tu nie kochać Kasa. Że mu się chciało uruchomić kontakty i że w ogóle jakieś miał u aniołów. Powiedzmy sobie szczerze. Nie jest tam zbyt lubiany. Z mojego irytującego rozmyślania wyrwał mnie krzyk.
-Aaaa. Moja noga. Powaliło Cię??! - Tak, to był mój kochany brat. Zeszłam szybko na dół obadać sytuację. Zastałam tam krwawiącego Keva i śmiejącego się Kasa.
-Co wy robicie?! - krzyknęłam
-My tylko ćwiczymy walkę - śmiał się jeszcze bardziej. Kev coś mruknął pod nosem, naco Kas się obraził i tak obrażeni niczym dwójka dzieciaków patrzyli na ściany.
-Dobra, oddajcie sobie kredki i kolorowanki, a potem chodźcie na obiad, a Ty Kev najpierw do łazienki po apteczkę marsz. Musimy być silni na nadchodzące. - po czym poszłam do kuchni. Usłyszałam tylko ich wspólne słowa:
-Matko, jaki ona ma temperament - przynajmniej w jednym się dogadali.

Lys:
Czatowałem pod jej domem jak jakiś stalker. Po kilku godzinach wreszcie wyszła i z szoku po tym jak mnie zobaczyła oberwałem w zaparkowanego niedaleko Pickupa (dzięki auto korekto) tak, że włączyłem trzy autoalarmy.
-Znowu? - Spytałem - To już drugi raz
-Wybacz, nie moja wina, że mnie straszysz - odpowiedziała - Co tu robisz, bo nie uwierzę, że akurat przez przypadek przechodziłeś, bo widziałam Cię z okna.
-Tu mnie masz. Chciałem się dowiedzieć co to za inna opcja - zrobiłem najsłodszą minę ever
-Przestań robić jelonka, ok? Neutralność mówi Ci to coś? - powiedziała z uśmiechem
-No jasne. Wybacz. Jest niezbyt "popularna". Nawet w bajkach jest dobro i zło.- powiedziałem w zamyśleniu
-Niestety to nie bajka - zapatrzyła się w dal - A, przypomniało mi się. Zostawiłeś ten notatnik ostatnio u mnie. Nie martw się nie czytałam.
-Nosz... Zawsze go gubię - zaśmiałem się, a ta mi go podała
- "A słońce rozświetla jej twarz jak płomień nadziei na ludzi..." - zacytowała z chytrym uśmieszkiem
-Ej, mówiłaś, że nie czytałaś - lekko mnie zdenerwowała
-Nie rób zfochowanej miny bo nie ładnie Ci z nią - Wytknęła mi język - tylko fragment nic więcej
-Widzę ostro zapracowana - powiedziałem patrząc, że wyszła do mnie w ciuchach jak do klubu
-I po co ta ironia - uśmiechnęła się - i tak już bardziej przygotować się nie mogę. Muszę korzystać życia póki jeszcze je mam - westchnęła
-Nie przesadzasz troszkę? Wygramy - uśmiechnąłem się
-Mam nadzieję, bo jeśli nie... Ludzi czeka zagłada.
_______________________________________________________________________________
Tak napiszę coś, ale jutro po nocce. Mam jakoś wenę. Nie chcę ludzi zasmucać, ale w planach jeszcze jakieś trzy rozdziały i jakiś jeden bonusowy. Chcę to już skończyć, bo naprawdę kończą mi się pomysły. Ale będę pisać nowe opowiadani na wattpadzie. Każde po jakieś 15 ale dłuższych trochę rozdziałów (jakieś 30 tych. Już nie wiem czy cyfry piszę słownie czy nie) Potem ją zabiję buahahaha (po nocce mam głupi humor, nie bierzcie niektórych rzeczy na serio poza wattpadem, bo naprawdę tam zaczynam) Na wattpadzie planuję głównie fanfiction (standard) i może jakieś własne. Do przeczytanie. Opierniczajcie mnie w komentarzu jakie to za krótkie. Zbyt wolno dzisiaj piszę. Za zaczęłam o 7:10 koniec o 7:48. Nie skomentuję nawet siebie....