*Wiem wiem przerwaliśmy w najlepszym momencie ale było warto. wiecie to budowanie napięcia musi po prostu musi być (*o*)
- Och, jaka szkoda, chciałam ci kotku dotrzymać towarzystwa, ale widzę, ze sobie świetnie radzisz i to nie sam- usta Ratri wykrzywił podły uśmieszek. W tym momencie nie patrzyła na Kasa tylko na June. Mierzyła totalnie zaskoczoną dziewczynę bazyliszkowatym spojrzeniem.
June zorientowała się że ma otwarte usta ( totalny opad szczeny XD(zgadnijcie który autor to napisał) ) i jest naga natychmiast się przykryła pościelą z łóżka chłopaka. Kas za to miał odmienny wyraz twarzy ( tak takie w stylu: Zabiję cię .Grrr.grrr XD). w wstał z łóżka i wyciągną spodnie z szafy oraz bieliznę ubrał się.
-Czy ty nie rozumiesz jak się do ciebie mówi?- wywarczał przez zaciśnięte zęby.
Ratri!!!-nie odpowiedziała nadal wpatrywała się w rywalkę w negliżu.
June otrzeźwiała, nie mogła uwierzyć własnym oczom: ( nie ogarniesz nawet nie próbuj XD)
- Co się kurwa tutaj dzieje?!!! - Wrzasnęła June- Kto to jest?!! (p.aut. święty mikołaj !! )
- Ja maleńka pełnie tą samą rolę w życiu Kastiela co ty...rolę kochanki - wyjaśniła brunetka z władczym uśmiechem.
- chyba pełniłaś - odszczekał się Kas myśląc, ze zbije ją z tropu ( A tu lipa XD)
- Oj koteczku co było trzy tygodnie temu. Byłeś dużo delikatniejszy i bardziej czuły gdy mnie dotykałeś- wymruczała w jego stronę, mrużąc oczy niczym zadowolony kot.
- CO?kas lecisz na dwa fronty?! Chcesz mieć obie na raz? myślisz, że kim ja jestem ( p.aut: nie wiem kim ale wiem jak XD)- wykrzyczała June
- To nie tak June- Bronił się Kas- To moja była dziewczyna bardzo dawno temu, wiesz, że jestem nieśmiertelny...
- Ona twierdzi co innego - warknęła naprawdę wściekła June - meble wokół zaczęły się trząść ( ciekawe czemu XD)
- Byłem załamany z twojego powodu, a ona się pojawiła i to wykorzystała.- dalej bronił się Kas
- Naprawdę uważasz,że wykorzystałam Cię Kas? Ja Cię Kocham idioto, zawsze cię Kochałam!- wyjęczała brunetka. w jej oczach pojawiły się łzy.
- Ale ja już ciebie nie, teraz kocham June, Ty to przeszłość. Proszę zrozum to wreszcie i odpuść sobie- starał się być delikatniejszy w głosie, ale słabo mu szło. ( Kasiu nam mięknie )
-Kastiel...Mógłbyś...??-wbiła przez chwilę wzrok na siebie i spojrzała znacząco na Ratri. Zrozumiał.
Chłopak się odwrócił do nie proszonego gościa- Weź wyjdź .. może co!- Wskazał ręką w stronę drzwi.
- Dobra nie to nie, a mogło być tak miło... pa "mała". Zmierzyła jeszcze raz June i znikła.
Zawstydzona i zła dziewczyna ubrała się bardzo szybko a jej mina mówiła wszystko. Ruszyła w stronę drzwi.
-co robisz?- spytał zaskoczony Kas
- Nie widać?- odburknęła June
- Czekaj-Zawołał chłopak. Ruszył w kierunku dziewczyny.
*****
Lysander:
(kontynuacja dialogu z rozdziału XVI)
-Kto to i jak bardzo jest niebezpieczne. GADAJ!-Przystawiłem jej ostrze do gardła, a ona zaczęła mówić.
-Okey, okey, uspokój się. To dziecko, które zakłóci równowagę istot nadnaturalnych. Przechyli szalę na którąś stronę, albo dobrą albo złą. -Wypowiedziała na dwa oddechy.Niemal wszyscy chcą je przekabacić na swoją stronę, a niektórzy chcą je zabić, aby pozostało bez zmian. To potężne stworzenie i dziecko zrodzone z dobrej matki i złego ojca. Albo je zabiją, albo będzie musiało dokonać wyboru.
-Mniej ryzykowne będzie to pierwsze. Jak to zrobić??-Spytałem zaaferowany nową wiadomością.
-Nie wiem, nikt tego nie wie. To jest właśnie problem. Łatwiej będzie je przekabacić na którąś ze stron, aby się go pozbyć, jest silne, a będzie jeszcze silniejsze. Potrzebuje tylko bodźców, a tego na tym świecie nie brakuje, uwierz mi-zaczęła się lekko denerwować
-A chociaż powiedz jak je znajdę??-Spytałem od razu.
-Szukaj zagubionej osoby i zdenerwuj ją. Może przeżyjesz!-wysyczała, po czym rzuciła we mnie fiolką i odpłynąłem. Obudziłem się, ale nie byłem pewny po jakim czasie. Poszedłem się przejść się po lesie, aby przemyśleć to co powiedziała Bonnie. Nie wiedziałem jak się przygotować. Załatwić srebrem, złotem, promieniami słonecznymi?? Nagle zobaczyłem biegnącą dziewczynę. Widziałem już ją tu wcześniej. Wpadła na mnie z impetem.
-Super, będę miała siniaka-zaczęła marudzić.
-Hej, my się znamy-uśmiechnąłem się do niej
-Racja, ale wybacz, nie pamiętam jak masz na imię-posłała smutny uśmiech
-Wzajemnie-zaśmiałem się
-June-podała mi rękę na przywitanie
-Lysander-uśmiechnąłem się i podałem rękę-A co Ci się tak śpieszy??-spytałem z grzeczności
-W sumie to nigdzie konkretnie, chociaż chętnie bym poszła do akademika-uśmiechnęła się sztucznie.
-Zaprowadzić Cię?-spytałem
-Chyba trafię, ale jak chcesz-odparła beznamiętnie i lekko smutno
Przeszliśmy kawałek lasu i zapytałem przed kim tak uciekała.
-Aż tak widać-wlepiła wzrok w ziemię
-Cóż...Co jakiś czas oglądasz się za siebie nerwowo i jesteś smutna-pogłaskałem ją po ramieniu.
-Powiedzmy, że przed chłopakiem.-odpowiedziała z nieobecnym wzrokiem
-Nie chcę się wtrącać, ale jeśli zrobił Ci krzywdę radzę Ci skończyć tę znajomość-odparłem lekko się uśmiechając-To łatwe, wystarczy chcieć.
-Ale ja nie wiem czego chcę-odpowiedziała.Byliśmy już przed akademikiem, gdy nagle usłyszałem wilki.
-Wybacz, ale muszę już iść. Śpieszę się...do domu.-wyjąkałem
-I tak dziękuję, że mnie odprowadziłeś-uśmiechnęła się, tym razem szczerze
-To ja dziękuję za miło spędzony, aczkolwiek krótki czas.-dodałem-wybacz naprawdę muszę iść.
-Do następnego wpadnięcia-zaśmiała się i poszła w stronę akademika.
P.s.Niedługo bd kolejny. Już jest prawie 1/3 XD Za błędy (jeśli takowe są, a wujek GOOGLE mi nie powiedział) bardzo przepraszam, ale trochę już nie kojarzę. Za wcześnie wstałam, a tu prawie 23, co dziwne :P Do następnego :)
P.s.2.Tak przy okazji polecam wam piosenkę trochę hip-hopową Hollywood Undead - I don't wanna die. Buźka :*